„Życie jest łatwe, kiedy masz zamknięte oczy i nie rozumiesz niczego, co widzisz…”

John Lennon

Osobowość ludzi dorosłych składa się z dziecka, rodzica i dorosłego.
Rodzic to ten, który został w naszej głowie nawet wiele lat po wyprowadzce z domu i założeniu własnej rodziny. To on ciągle nas upomina „posprzątaj po sobie”, „najpierw obowiązki, później przyjemność”, „i znów zepsułeś, ty się do niczego nie nadajesz” lub odwrotnie chwali: „świetnie ci wychodzi”, „poradzisz sobie”. W podświadomej części umysłu mamy te nagany lub pochwały. Niestety nagany i upomnienia wcale nie pomagają nam w życiu...
Dorosły to dzisiejszy człowiek, który idzie do pracy, płaci rachunki, opiekuje się dziećmi.
I wreszcie zostaje nam dziecko. W psychologii używa się terminu „wewnętrzne dziecko”; to część naszej osobowości, która odpowiada za uczucia, emocje, jest ciekawa i kreatywna.  Bo przecież to typowe cechy dziecka.
Co jednak się dzieje, gdy my jako dzieci nie mieliśmy właściwego, dobrego domu rodzinnego, gdzie nie czuliśmy się ważni i kochani?
Gdy dorastaliśmy w poczuciu braku, nieraz całe życie czegoś szukamy, mamy głód miłości i niewłaściwe schematy w umyśle, które nami rządzą i nie potrafimy z nich wyjść popełniając wciąż te same błędy.
To najczęściej DDA (dorosłe dzieci alkoholików), ale także dzieci z tzw. normalnych domów, ale panowała tam przemoc psychiczna, surowe zasady lub lód uczuciowy.  
Badania mówią, że 86% naszego dorosłego życia jest ukształtowana w dzieciństwie, tam trzeba szukać niewłaściwych wzorców,  problemów ze znalezieniem partnera i utrzymaniem związku, radzeniem sobie z trudnymi sytuacjami, czasem depresją.

Jeżeli niesiesz cierpienie i ograniczenia z domu rodzinnego możesz się zapisać do grupy kilku osób, ciągnących ten sam ciężar, którzy chcą wyrównać braki emocjonalne z domu i zmienić przeszkadzające schematy zachowań.

Spotkania trwają przez 4 miesiące, jeden raz w tygodniu przez dwie i pół godziny (zawsze o 18.00), koszt jednego spotkania 300 zł (od września 2023).
Jeżeli jesteś zainteresowany zadzwoń  (604-581-582) lub skontaktuj się drogą e-mail (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)

Zapraszam na warsztat „Techniki transowe w terapii i  autoterapii”.  Zostały jeszcze 4 miejsca. Termin: 10-11 czerwca 2017.

Szczegóły: http://powrotdozdrowia.pl/szkolenia-dla-wszystkich/techniki-transowe-w-terapii-i-autoterapii.html

Nowość!

Zapraszam na dyskusyjne spotkania grupowe, na których dzielę się bieżącą wiadomościami dotyczącymi nowych badań z zakresu psychologii zdrowia, ciekawych szkoleń, książek, które warto przeczytać. Zawsze w pierwszy wtorek miesiąca w godz. 18.00-20.00, obowiązują zapisy 604/581-582 (może być sms).

Fragment mojej książki „Terapia duszy, jak przywrócić jej związek z ciałem”,  która ukaże się w lutym 2017

Podstawowe zalecenia

„Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli”

Albert Schweitzer

Program trybu życia zdrowych, pełnych i świadomych ludzi według prof. Candace B. Pert

Dotychczasowy paradygmat utrzymywał, że podstawą zdrowia jest zajmowanie się fizycznymi aspektami ciała, i ignorował ludzki świat emocji i ducha. W świetle badań nad emocjami i siecią psychosomatyczną widać, że emocje są kluczowym elementem dbania o zdrowie. Profesor Pert mówi, że nawiązując kontakt ze swoimi emocjami, uzyskujemy dostęp do uzdrawiającej mądrości, która jest naturalnym prawem biologicznym każdego z nas.

Od czego powinniśmy zacząć?

Od przyjęcia wszystkich naszych uczuć. Mamy tendencję do odpychania, wypierania, unikania takich uczuć, które są nieprzyjemne (złość, gniew, lęk) czy niepoprawne społecznie (nienawiść). Te emocje nie rozpływają się w przestrzeni, tylko jeśli są niewyrażone, nieujawnione, nieprzyjęte, tkwią w naszym ciele, a w konsekwencji nas niszczą. Te uczucia są częścią nas, wiele o nas mówią, nawet nam pomagają. Złość sprawia, że potrafimy określać granice, odczucie żalu pozwala nam pogodzić się ze stratą, lęk chroni nas przed niebezpieczeństwem. Gdy je przyjmiemy, zaakceptujemy i uwolnimy, przestaną być toksyczne. Natomiast tłumione mogą gwałtownie wybuchnąć. Uczucia nie są „dobre” ani „złe”, po prostu są.

Stawanie się świadomym

Większość wyborów dotyczących trybu życia obejmuje rzeczy, które robimy lub których nie robimy. Pert skupia się na istnieniu, nie na robieniu rzeczy. Wychodzi z podstawowego założenia, że jesteśmy istotami ludzkimi, a nie jak mówi — robieniami ludzkimi. To świadomość doświadczeń psychicznych, emocjonalnych, fizycznych. Im bardziej jesteśmy świadomi, tym bardziej możemy wsłuchiwać się w rozmowę układu umysł – ciało, który zawiaduje oddychaniem, odpornością, bólem, przepływem krwi, trawieniem. Pracując z wykorzystaniem wizualizacji, możemy wpłynąć na uwolnienie niektórych związków biochemicznych, tym samym wpłynąć na molekuły emocji. Na przykład możemy myślami wywołać wyrzut endorfin, które wpływają na samopoczucie.

Życzę nam wszystkim, aby marzenia się spełniały, choroby omijały, pieniądze się w cudowny sposób rozmnażały, ale przede wszystkim życzę miłości i ciepła.

Alicja Grzesiak




Emocje okiem chińskiego lekarza

Jestem po lekturze książki Barbary Temelie „Odżywianie według pięciu przemian”. Autorka jest polską dietetyczką, od lat mieszkającą w Monachium i pracuje w wielu krajach europejskich. Propaguje odżywianie wg powszechnej w Chnach metody pięciu przemian. Skupię się na aspekcie psychologicznym i związku zmian w świecie przyrody z  emocjami.
Człowiek jest częścią tego świata  i tak jak on podlega przemianom.

Przemiana drzewa, w przyrodzie wiosna.
Narządy należące do przemiany drzewa to wątroba i pęcherzyk żółciowy. Wątroba kontroluje wzrok, napięcie mięśniowe, ścięgna i paznokcie.  Sprawuje nadzór nad ilością i jakością krwi. Chiński lekarz zajmując się wzrokiem leczy także wątrobę, ale idzie dalej szukając u pacjenta wpływu stresu czy gniewu.
W sferze duchowo-uczuciowej rozluźnienie wątroby przejawia się w spontaniczności, kreatywności, tolerancji, talencie organizacyjnym.  Wątroba lubi swobodę i nie znosi nacisku.
Faza drzewa to rośnięcie, więc w tej fazie przebywają niemowlęta i dzieci.  Gdy dziecko znajduje się pod presją lub bliscy mają wobec niego nadmierne oczekiwania, jego wątroba jest ciągle napięta. To może prowadzić do początku zaburzeń nerwicowych. I już jako człowiek dorosły, mając niewielką swobodę działania reaguje drażliwością, złością i gniewem na wszystkich, którzy chcą go ograniczać lub zbytnio się zbliżyć. Wyładowując gniew i agresję na zewnątrz, próbuje zbudować sobie wewnętrzną przestrzeń, której mu brakuje. Brak dystansu do siebie sprawia, że nie widzi, że przyczyna jego gniewu tkwi w nim, w braku umiejętności stwarzania sobie przestrzeni potrzebnej do własnego rozwoju.
Tępy upór, sztywność, ograniczenie, nietolerancja, umiejętność psucia zabawy, towarzyszą  fizycznemu napięciu i zesztywnieniu. Wątroba użycza fantazji i wypełnia treścią wizję życia, zaś pęcherzyk żółciowy siłą przebicia i odwagą potrzebną do przekształcenia wszystkiego w plany, które urzeczywistniamy w przemianie ziemi. Typowym stanem jest wewnętrzne napięcie i niezdolność do podejmowania decyzji. Własny rozwój, gotowość do realizacji planów i marzeń jest właściwym lekarstwem.

Wstęp do mojej nowej książki „Terapia  duszy. Jak przywrócić jej związek z ciałem”, która ukaże się na rynku wydawniczym w lutym 2017r.

Człowiek składa się z trzech ściśle ze sobą zespolonych elementów. Są nimi ciało (soma), dusza (psyché) i duch (pneuma). Postrzeganie człowieka tylko przez pryzmat ciała i duszy jest uproszczoną wersją. Współcześni lekarze i terapeuci coraz rzadziej dostrzegają równowagę między ciałem a duszą. To, co widzialne i namacalne, silniej do nich przemawia niż Mickiewiczowskie „czucie i wiara”. Leczą tylko chore organy. Rezygnują z poznania duszy i ducha pacjenta. Głębszy wymiar ludzkiej natury zostawiają religii, teologii, ewentualnie psychologii lub psychiatrii. Lekarze starają się przynieść ulgę w cierpieniu fizycznym, a przejawy życia psychicznego, np. strach, lęk, cierpienie, traktują jako przeszkodę lub coś zupełnie zbędnego. Wszelkie emocje towarzyszące chorobie uważają za „histerię”.

Procesy uzdrawiania w większości zależą od nas samych. W uniwersalnym wymiarze uzdrowienie nie polega na zwalczaniu choroby, ale na przywróceniu harmonii ciała, umysłu i duszy. Alicja Grzesiak swoim działaniem obejmuje szerszy aspekt człowieka i jego choroby. Obejmuje ludzką psychikę i wkracza, w stopniu, w jakim czuje się uprawniona, w obszar ducha. Uzdrawianie to nie tylko wiedza, ale też mądrość i sztuka. Autorka tej książki łączy te trzy elementy. Trzeba mieć artystyczną duszę, aby być dobrym terapeutą.

Współcześni ludzie rozleniwili się w dbaniu o siebie. Szukają „magicznych” tabletek polecanych w reklamach. Nie potrafią medytować, dystansować się od codzienności. Zapominają, że medytacja, refleksja, kontakt ze sztuką czy modlitwa pomagają osiągnąć poczucie pełni. Już starożytni Grecy twierdzili, że szczęśliwe życie polega m.in. na poznaniu samego siebie.

W swojej książce Alicja Grzesiak bardziej staje się akuszerem zdrowia niż zabójcą choroby. Aby terapia była jak najbardziej skuteczna, trzeba zacząć działać jak najwcześniej, tzn. kiedy choroba zalęga się w umyśle, a nie dopiero wtedy, kiedy opanuje już ciało. Autorka wyjątkowo celnie połączyła wiedzę medyczną i psychologiczną z przenikliwością i wyjątkową wrażliwością. Żaden człowiek nie jest dla niej jedynie kolejnym przypadkiem terapeutycznym, ale wielowymiarowym bytem, w którym to, co psychiczne, nierozerwalnie splata się z fizycznością i sferą ducha. Taka postawa jest dziś prawdziwą rzadkością.

Myślę, że lektura tej książki ożywi ducha czytelników oraz zainspiruje ich do medytacji, refleksji i odkrycia wewnętrznej siły, która w nich tkwi.

Lek. med. Beata Ziemkiewicz-Janota

Back to top