„Aplikowanie leków w momencie, gdy choroba się już rozwinęła, czyli tłumienie rewolty, która już wybuchła, można porównać do kopania studni dopiero po uświadomieniu sobie swojego pragnienia lub do wykuwania broni dopiero po rozpoczęciu bitwy. Czy takie działania nie są podejmowane zbyt późno?”
Księga Chorób Wewnętrznych Żółtego Cesarza, 200 r.p.n.e.
Jadąc dziś samochodem usłyszałam zaproszenie od szefa NFOZ w Opolu dla całych rodzin na spacer. Jak tysiące informacji przeleciałaby mi koło uszu, gdyby nie komentarz do tego zaproszenia. Otóż padło stwierdzenie, że to my mamy największy wpływ na własne zdrowie lub jego brak. Że najważniejszy jest tryb życia, zawartość talerza, środowisko, a geny to tylko 20 % (dane o nowotworach mówią o 5 -10% uwarunkowań genetycznych).
Nie usłyszałam nic o myślach, emocjach, uczuciach, które warunkują zachowania. Ale i tak byłam usatysfakcjonowana. Ciągle jeszcze ludziom się wydaje, że są ofiarami wszelkich czynników zewnętrznych niezależnych od nich i to one powodują powstanie poważnej choroby.
Popatrzmy dziś na zdrowie i chorobę z punktu widzenia NLP, czyli neurolingwistycznego programowania podświadomości. Co to właściwie jest?
N – neuro, ma podstawy w neurologii czyli systemie nerwowym, który łączy ciało i umysł; L – lingwistyka to nauka o języku, wzajemne wpływanie na siebie poprzez słowa, P- programowanie – to celowe działanie, działanie dzięki któremu osiągniemy wyznaczony cel.
Zdrowie – jak szczęście, jest indywidualne. Wiadomo, że to stan bez choroby, stan dobrego samopoczucia we wszystkich sferach życia. Jednak czy niepłodność jest chorobą, czy wada wrodzona jest chorobą? Napotykamy tutaj na pytania innej natury, które nie pozwolą nam jednoznacznie zdefiniować stanu Zdrowia. Czy Zdrowie będzie tym samym dla mistrza olimpijskiego i dla emeryta?
Ciało i procesy fizjologiczne ciągle ulegają przemianom. Zmieniamy środowisko (mieszkanie w lesie na dużą aglomerację), przechodzimy na wegetarianizm, kobiety rodzą dzieci. Nasz organizm ciągle się przystosowuje do nowych warunków.
Czy choroba i dolegliwość wymagają pomocy medycznej?
Choroba to stan patologiczny. Wyniki badań, lub wygląd zewnętrzny wskazują na istotne zmiany. Dolegliwość zaś to indywidualne odczucie. Odczucie to jednak wpływa na nasz stan i zachowanie, na relację z innymi, na stosunek do samego siebie.
Czasem dochodzi do pomieszania tych pojęć. Wizyta u lekarza z powodu dolegliwości skutkuje wypisaniem recepty. Wreszcie nie bez powodu jesteśmy w europejskiej czołówce w spożywaniu leków.
„Większość chorób – niektóre badania dowodzą, że aż 80%- to choroby samoograniczające. Oznacza to, że leczymy się sami, niezależnie od interwencji medycznej”.
New England Journal of Medicine
Jeden ze znajomych lekarzy powiedział mi kiedyś, że gdy pacjent do niego przychodzi, to po receptę. Recepta jest rozwiązaniem jego problemu. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, kiedy ta recepta jest niezbędna. Mówię o dolegliwości, dyskomforcie, złym samopoczuciu, kiedy być może trzeba zmienić nawyki życiowe, kiedy trzeba odpocząć lub zmienić środowisko. Na moje stwierdzenie, że można pacjentowi powiedzieć o innych rozwiązaniach, usłyszałam: – wtedy, gdy nie dam recepty pacjent idzie do innego lekarza.
Dopiero zdałam sobie sprawę, że ludzie idą po najmniejszej linii oporu. Wzięcie recepty oznacza „załatwienie sprawy, zrobienie czegoś, co wyleczy problem”. Tak jest przy drobnych sprawach, a wtedy, gdy choroba jest poważna dochodzi do absolutnego oddania życia w ręce specjalisty. Oddanie życia jest zaprzestaniem własnego działania...Specjalista może się pomylić, może mieć mało czasu, może nie wykorzystać wszystkich metod itd. Gdy nie walczy się samemu, nie szuka przyczyn, nie zmienia niczego w życiu to tak, jakby oddawało się walkę walkowerem..Tylko połączenie wielu czynników zdecydowania zwiększa szansę wyjścia z choroby. Poza tym specjalista zajmuje się tylko stroną medyczną choroby i to w bardzo wąskim zakresie (nerka, serce, prawa noga).
Wracając do stwierdzenia, że leczymy się sami dobrze poznać statystyki wpływu medycyny na nasze Zdrowie.
Badania prowadzone w połowie oddziałów intensywnej opieki w całej Europie wykazały, że u ponad 20% badanych pacjentów stwierdzono Infekcje nabyte podczas pobytu w szpitalu. Infekcje te były odporne na wszelkie antybiotyki. Trzytygodniowy pobyt na oddziale intensywnej opieki 33-krotnie zwiększa ryzyko nabycia infekcji. W krótkim czasie drobnoustroje wytwarzają oporność na nowe leki.
Źródło: Journal of the American Medical Association
W 1973r. gdy strajkowali lekarze w USA liczba przyjęć do szpitali spadła o 85%. Śmiertelność spadła o 50%. Wcześniej w 1953r. także podczas strajku lekarzy odnotowano podobny wynik. W 1976r. podczas protestu lekarzy w Los Angeles śmiertelność spadła o 20%. Po zakończeniu strajku śmiertelność wzrosła do normalnego poziomu.
Nieżyjący profesor Religa przypomniał te dane, gdy lekarze zagrozili strajkiem generalnym w Polsce. Stwierdził, że spadnie wtedy śmiertelność.
Mamy czarno na białym jaki tkwi w nas potencjał.
Następnym razem po tym wstępie, o zdrowiu w podejściu NLP-wskim.
Alicja
Dlaczego warto mieć katar i kaszel?
* Możesz kichać na wszystko.
* Świetnie usprawiedliwia czerwony nos i podkrążone oczy.
* Można skutecznie wykpić się od obcałowywania teściowej i ciotek.
* Możesz na niego zwalić łzy wzruszenia, które w oczach prawdziwego mężczyzny nigdy przecież się nie pojawiają.
* Pozwala bezpiecznie i bez tłoku podróżować komunikacją miejską.
* Świetnie wpływa na Twoja sylwetkę – dzięki niemu tracisz apetyt i kilogramy.
* Twoja kobieta rozczula się nad Tobą, co nie jest takie częste!
* Jako smarkacz możesz sobie pozwolić na głupie wybryki.
* Wśród wielu podawanych Ci pigułek może trafić się ta błękitna.