„Życie jest łatwe, kiedy masz zamknięte oczy i nie rozumiesz niczego, co widzisz…”

John Lennon

Byłam na szkoleniu „Trance camp” prowadzonym przez Stephena Gilligana. Stephen Gilligan był uczniem Miltona Ericksona, psychiatry amerykańskiego, który wprowadził hipnozę do leczenia. Erickson osiągał znakomite wyniki, których nikomu nie udaje się powtórzyć i trudno ustalić zasady i metodę pracy, gdyż Erickson oprócz ogromnej wiedzy korzystał z intuicji.

Gilligan jest psychologiem, naukowcem badającym hipnozę na wiele sposobów (min. na Uniwersytecie w Stanford). Stosuje trans w praktyce pracując z klientami oraz jest jego badaczem. Przy tym ma nieprawdopodobną wiedzę z zakresu medycyny, fizyki kwantowej i sztuki, którą się interesuje.

Wykorzystując hipnozę w pracy czułam jakiś niedosyt, jednak nie bardzo wiedziałam czego mi brak. I na szkoleniu bingo ! Gilligan uczy hipnozy, która opiera się na specjalnej relacji terapeutycznej. To wręcz duchowe porozumienie klienta i terapeuty, ogromny szacunek do klienta, totalna akceptacja i empatia. Niby to wszystko gdzieś było, a jednak w takiej formie i na takim poziomie nie było nigdzie.

Ten rodzaj hipnozy po polsku został przetłumaczony jako „trans generatywny”, zresztą Gilligan odcina się od stosowanej nazwy „hipnoza”. Jego główne założenia to:
• „Twórcze wykorzystanie tego, co widoczne w polu świadomości osoby przy użyciu wyższego (generatywnego) stanu świadomości. Kluczową zasadą jest przyjąć to, co jest, w sposób, który otwiera także to, co jest ponad tym” ,
• „Każdy człowiek jest niepowtarzalny, a każdy trans jest wyjątkowym eksperymentem w świadomości”.

Aby trans generatywny miał miejsce trzeba rozwijać umysł somatyczny, czyli umysł ciała. Może pamiętacie, gdy kiedyś pisałam o focusingu, jak ciało zapamiętuje wszystkie emocje; te dobre i te złe. Gdy „przeniesiemy” umysł somatyczny na poziom generatywny wtedy otwieramy możliwości uleczenia, niezależnie, czego by ono dotyczyło.

Problem, z którym przychodzimy do terapeuty jest dla klienta darem od nieświadomości, gdyż zmusza go do szukania rozwiązań. Wtedy zmieniamy lub odpuszczamy stare struktury, które już są dla nas nieprzydatne (chociaż kiedyś mogły być) i wchodzimy w nową, otwartą przestrzeń. W tej przestrzeni jest się wolnym człowiekiem, bez obciążeń i problemów, bez chorób i załamań.

Lewa półkula jest dla nas emisariuszem, ona nie ma bezpośredniego dostępu do ciała (ciało sobie, umysł sobie), ale prawa półkula (o półkulach pisałam we wcześniejszych tekstach) poprzez system neuroprzekaźników przesyła myśli i emocje do ciała. Ona ma dostęp, jest mistrzem. To dlatego ogarniające nas wzruszenie czujemy w sercu, strach w nogach (jak z waty), wściekłość podnosi ciśnienie, a wstyd pali policzki.

Prawa półkula „widzi” całość, sprawia, że człowiek boi się operacji (ciało się poci), kocha bezgranicznie (serce mocniej bije na widok ukochanego) lewa jest medykiem operującym nerkę czy nogę, składającym precyzyjnie mechanizm kości czy zszywającym porozrywane kawałki ciała. Tu jest precyzja, dokładność, mechanika i inżynieria. Nie ma uczuć.

W transie generatywnym w wytworzonej relacji zrozumienia i empatii dociera się do kreatywnego JA, do kawałka duszy. Dla duszy nie liczy się nowy samochód i rachunek do zapłacenia. Dla duszy najważniejszy jest jej cel, miłość wszechświata, relacje międzyludzkie.
Niesłychanie ważna jest również intencja. Czy pracujesz nad „nie chcę się bać lub nie chcę, aby mnie bolało”, czy nad „jestem spokojny i bezpieczny lub czuję się zrelaksowany/wolny/zadowolony” stanowi dla podświadomości ogromną różnicę. Czyli ogólnie mówiąc intencja musi być pozytywna; to czego chcę/pragnę/potrzebuję, nie zaś skupianie się na tym co mi właśnie w życiu najbardziej przeszkadza i doskwiera.

W transie generatywnym terapeuta jest otwarty i ciekawy, ciekawość sprawia, że otwierają się przed nim pewne drzwi i on także otrzymuje i wzbogaca się. W innych formach hipnozy terapeuta jest wyłącznie dawcą, dając swoją wiedzę, która rozwiązuje lub pomaga rozwiązać problem klienta.

Oczywiście według zasady...im dalej w las, tym więcej drzew. Im więcej się uczę, tym więcej odkrywam nowych możliwości i końca nie widać:-)
Pozdrawiam Was serdecznie
Alicja

Back to top