„Życie jest łatwe, kiedy masz zamknięte oczy i nie rozumiesz niczego, co widzisz…”

John Lennon

„Kto żyje w strachu, nigdy nie będzie wolny.” Horacy

Ostatnio pisałam o tym jaki wpływ na powstanie i przebieg choroby ma stres, którego działanie bezpośrednio wpływa na kondycję układu immunologicznego. Dziś słowo o nowej, wąskiej dziedzinie nauki, która się tym działaniem zajmuje.

Psychoneuroimmunologia – PNI, bo o niej mówimy. Rozkładając nazwę na czynniki pierwsze już uzyskamy wyjaśnienie. Psycho – czyli związany z emocjami, z przeżywaniem określonych sytuacji, neuro – to droga przenoszenia tych emocji, czyli układ nerwowy, i wreszcie immunologia – to odporność organizmu. Czyli psychoneuroimmunologia jest nauką o wzajemnych powiązaniach między życiem emocjonalnym a funkcją układu nerwowego i immunologicznego. Każdy z tych systemów wzajemnie na siebie wpływa poprzez sygnały wysyłane przy pomocy transmiterów.

Nasze myśli i uczucia mają wpływ na odpowiedź immunologiczną, jak też na nasze reakcje nerwowe i hormonalne.
Zmiany w układzie nerwowym wpływają na nasze myśli i na nasze uczucia. Te wzajemne reakcje mają odzwierciedlenie na poziomie komórkowym.

Przenieśmy te naukowe wyjaśnienia na konkretne przykłady chorych ludzi.

Mężczyzna lat 48, nowotwór płuca. Nigdy nie palił. Wyczerpująca, ciężka praca. W domu od lat złe stosunki rodzinne spowodowane przez apodyktyczną teściową mającą najlepszą wiedzę co jest dobre dla córki, zięcia i ich dzieci. Dopóki żył teść jego wpływ na rodzinę był zbawienny, szczególnie zaś temperował zapędy żony. Jednak dawno go zabrakło, a rodzina wraz z dorastającymi córkami ciągle mieszka razem.

Będąc w pracy nasz Kowalski myśli o czym innym niż dom, chociaż oczywiście od czasu do czasu gdy przypomni sobie ostatnią awanturę z teściową adrenalina gwałtownie skacze. Wychodząc z pracy Kowalski całą drogę już tylko analizuje sytuację w domu, hormon stresu jest w wartości szczytowej. Trwa to od wielu lat.

Nasz przodek, który został wyposażony w cały ten zawiły układ hormonalny i nerwowy miał prostsze życie. Hormon stresu wydzielał się na widok goniącego go niedźwiedzia. Wiadomo było, że wyjścia są dwa „uciekaj lub walcz”. W obu sytuacjach potrzebna była dodatkowa siła; podczas walki adrenalina pozwalała nie czuć bólu rozerwanego kawałka ciała lub podczas ucieczki dodawała sił. Sytuacja stresująca kończyła się, przodek wracał do normalnego trybu życia, rola hormonów stresu została wyczerpana.

Dziś Kowalski przez całe lata jest w sytuacji „uciekaj lub walcz”. W krwi Kowalskiego dokonują się procesy biochemiczne , podczas których wydzielane są substancje hormonalne na krótko pomocne, ale w długofalowym trybie dokonujące spustoszeń. W odpowiedzi układ immunologiczny jest za słaby aby zwalczyć poważną chorobę, gdy pojawiają się jej symptomy.

Tym bardziej, że np. choroba nowotworowa jest kumulacją wielu czynników dodatkowych: nieodpowiednia dieta, zanieczyszczenie środowiska, obciążenie genetyczne i inne czynniki typowo medyczne.

Nasz Kowalski od lat jest kłębkiem nerwów. Nie lubi wracać po pracy do domu, jest spragniony spokoju. Dom nie jest azylem i nie ma w nim odpoczynku. Jest ciągle w pozycji „uciekaj lub walcz”. W rezultacie wyniku choroby trafia do szpitala. Okazuje się, że tam psychicznie poczuł się lepiej (odwrotnie niż pozostali pacjenci), odzyskał pogodę ducha. Co dzieje się po powrocie do domu dopowiedzmy sobie sami.

Stres może nasilać choroby skóry

Stres psychiczny aktywuje komórki odporności obecne w skórze i przez to może zaostrzać schorzenia skórne – wykazali badacze z Niemiec i Kanady. Informację podaje czasopismo „American Journal of Pathology”.

Ten wpływ sytuacji zewnętrznej na reakcje ciała możemy poznać wykonując proste ćwiczenie.

Wyobraźmy sobie cytrynę. Mamy w ręce piękną, żółtą sztukę. Pachnie intensywnie, kroimy ją na pół i cieknie nam przez palce aromatyczny, lepki sok.
W tej chwili kubki smakowe zaczynają intensywnie wydzielać ślinę. A przecież to tylko nasza wyobraźnia ! Jeżeli w naszej wyobraźni pojawiają się sytuacje z przeszłości, sytuacje niosące negatywny ładunek emocjonalny to nasze ciało reaguje tak, jakby wszystko działo się naprawdę. Cały ten proces biochemiczny powodujący min. złe samopoczucie, często bóle żołądka (np. ze strachu), czy nadciśnienie (gdy jesteśmy wściekli) odbywa się wtedy tak samo jak w sytuacji autentycznej.

Nasz mózg nie odróżnia „wyobrażenia” od sytuacji prawdziwej.

Podobny mechanizm działa w efekcie placebo.Pacjent dostaje tabletkę, która jest substancją obojętną, ale on ma informację, że to lek najnowszej generacji. Poprawa stanu zdrowia nasteouje u 40-60% pacjentów!

Wiara czyni cuda.

Obserwacja pacjentów poddanych hipnozie udowodniła, że człowiek może zatruć się jadem, wywołać głębokie oparzenia, zlikwidować brodawki bez działania z zewnątrz. To, co dzieje się w umyśle przenosi się na reakcje ciała. Nikt nie kwestionuje, że to co dzieje się na poziomie fizjologii ma wpływ na umysł. Wiadomo, że człowiek ciężko chory może być w stanie depresji, ale zależność odwrotna, że działania w umyśle wywołują zmiany w ciele – jeszcze niektórzy przyjmują z niedowierzaniem.

Rozwój nauk medycznych, psychologicznych i nowy sprzęt diagnostyczny pozwolił na udowodnienie tej zależności. Psycholodzy wykorzystują do tego PET (pozytronowy tomograf emisyjny). Podczas badania pacjent ma przypomnieć sobie najtrudniejsze przeżycie z przeszłości. Pomyślał o śmierci matki i wtedy w jego organiźmie zaczęła się ścieżka emocji, lęku, rozpaczy. Jego mózg włączył tę myśl jakby istniała teraz, a nie w przeszłości. Układ nerwowy i hormonalny zareagował jak w ostrej reakcji stresowej, produkując określone hormony. Na ekranie PET są widoczne zmiany w układzie nerwowym. Te zmiany są widoczne także wtedy, gdy pacjent przypomina sobie najlepszą randkę w życiu. Tylko że wtedy wzrasta poziom serotoniny (hormonu szczęścia) i delikwent jest w euforii.

Codzienny stres zwiększa ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy

Kobiety zestresowane w codziennym życiu mają mniejsze szanse na zwalczenie zakażenia wirusem, który wywołuje raka szyjki macicy – wynika z najnowszych amerykańskich badań, o których donosi czasopismo „Annals of Behavioral Medicine”.

Japończycy przeprowadzili badania, na temat zmartwień. Okazało się, że ludzie w 40% martwią się sprawami, które kiedyś się wydarzyły, w 40% sprawami, które nigdy się nie wydarzą a tylko 8% problemów pojawi się faktycznie.
Ile złych emocji i ile zmarnotrawionej energii wydatkujemy na sprawy, na które nie możemy mieć wpływu (są przeszłością) lub istnieją tylko w naszych katastroficznych wizjach.

Jeżeli na powstanie choroby i jej przebieg ma wpływ to jak myślimy, to można odwrócić tę drogę. I dlatego nikt nie jest w stanie mieć większego wpływu na nasze ciało niż my sami.

A jak to zrobić to temat na inny artykuł.

Alicja

Bez stresu i lęku

20 minut tygodniowo jakiejkolwiek aktywności fizycznej, w tym sprzątania, ma zbawienny wpływ na zdrowie psychiczne – wynika z badania szkockich naukowców. Stowarzyszenie Scottish Health Survey zapytało 20 tys. osób o ich kondycję psychiczną i o to, jak wysoki jest ich poziom aktywności fizycznej w ciągu tygodnia. Ponad 3 tys. badanych cierpiało z powodu stresu i lęków.

Kilku lekarzy (internista, pediatra, psychiatra, chirurg i patolog) wybrało się na kaczki.

Do pierwszego ptaka miał strzelać internista.
– A może to jednak nie kaczka? Powinienem spytać kogoś innego o opinię – zawahał się i kaczka odleciała. W drugą mierzył pediatra.
– Nie jestem pewien, czy to kaczka. A poza tym , może mieć młode... – i ptak zniknął za horyzontem. Następny w kolejce był psychiatra.
– Wiem, że to kaczka, ale czy kaczka wie, że jest kaczką? – zamyślił się i przegapił okazję do strzału.
Potem nadszedł czas na chirurga. Ten przyłożył fuzję do ramienia, strzelił bez wahania i ptak runął na ziemię. – Idź, sprawdź czy to była kaczka – powiedział chirurg do patologa.

Back to top