„Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy. „
Jim Morrison
Kłopoty ze snem spowodowane są najczęściej niepokojem, ciągłe zamartwianie się jest spowodowane niepokojem, katastroficzne wizje to także niepokój. Oficjalna definicja brzmi: „niepokój to uporczywa świadomość potencjalnych zagrożeń”, to myśl stale obecna, której nie można się pozbyć i która nie tylko spędza sen z powiek, ale również zabiera spokój i niszczy zdrowie.
Lęk jest dziś tak powszechny, ze stanowi wyzwanie dla terapeutów. Dla niektórych ludzi lęk jest codziennością, stanem chronicznym. Rozwija się na bazie ciągłego niepokoju. Przyczyny niepokoju mogą się zmieniać, ale gdy dotyczą przyszłości mogą zacząć działać wg zasady błędnego koła. Przyszłość to rosnące dzieci, ich szkoły i związki, własna praca lub jej brak, ewentualne choroby i wypadki, niska emerytura, śmierć rodziców i cała lista innych problemów.
Świat jest nieprzewidywalny, a człowiek chciałby uzyskać poczucie bezpieczeństwa i pełną kontrolę. Czy to jest w ogóle możliwe?
Trzeba zacząć od nazwania lęku. Co tak naprawdę nas najbardziej niepokoi? Czy to może niezadowolenie szefa, czy uciążliwa opieka nad starymi rodzicami?
W dalszej kolejności szukamy rozwiązania. Skupiamy się na rozwiązaniu, nie zaś na problemie. To zasadnicza różnica. Uwaga, którą skupiamy na problemie nie przybliży nas do osiągnięcia spokoju i do załatwienia sprawy. Całą energię trzeba skierować na szukanie rozwiązania, czyli problem zamieniamy na pozytywną intencję. Najlepiej znaleźć kilka rozwiązań, jak w burzy mózgów.
Teraz skupiamy się na wyborze najlepszego wariantu. Sprawdzamy „za” i „przeciw” każdej opcji, aby ostatecznie wybrać najbardziej optymalną.
Przystępujemy do realizacji.
Panikarze zatrzymują się na punkcie pierwszym nie idąc dalej, tym samym natężenie lęku wzrasta, a koło obraca się dalej. Ciało reaguje jak w kryzysie ze wszystkimi symptomami reakcji stresowej. Jak zapewne pamiętacie ma to bezpośrednie przełożenie na kondycję układu immunologicznego.
„Organizm jest pełen rozmaitych mechanizmów dostosowawczych, korekcyjnych i naprawczych, pokrywających ponad 95% funkcji. To dlatego wzmacniają się trenowane mięśnie, grubieją mocno obciążane kości, odzyskują sprawność dużo ruszające się stawy i rośnie liczba neuronów w używanej mózgownicy. Jak ktoś sobie powie, że na „bieganie jest zbyt dorosły”, to organizm dostosuje się do „nowej” sytuacji i w 8-10 lat dokona częściowej atrofii mięśni i stawów. Jak skończy z nauką, to otępieje, itd. Starość i młodość to kwestia wmówienia sobie starości albo młodości. A czasem też presja otoczenia, które nie toleruje funkcjonowania odmiennego, niż przypisane do wieku kalendarzowego i statusu społecznego...”
Najlepszym sposobem jest stawienie im czoła, zamiast unikania. Gdy zobaczymy, że są jakieś wyjścia wracamy do kontroli nad własnym życiem, wzrasta poczucie własnej wartości i staje się to zasobem na przyszłość. Kolejny raz łatwiej nam przyjdzie szukanie rozwiązań, zamiast czekanie aż rozwiąże się samo (niezależnie od skutku).
Podejście zadaniowe sprawia, że przestajemy stwarzać fikcyjne scenariusze, które są najczęściej katastroficznymi wizjami mających nastąpić zdarzeń, co jest przyczyną kolejnego nakręcania się nas samych i wejścia w błędne koło.
Panikarz unika ryzyka i brak działania jest jego sposobem na życie. Dodatkowo, wraz z pesymistą przypisują ujemne znaczenie sytuacjom, które nie mają takiego ładunku (np. szef dziś miał okropną minę jak widzieliśmy się na korytarzu, na pewno chce mnie zwolnić). Niepokój rośnie i trwa czekanie na najgorsze...dni mijają, a najgorsze nie przychodzi (bo szef był zafrapowany myślą o dużym projekcie).
Lęki mają dzieci, nastolatki i dorośli. Dopiero ostatnia faza życia jest wolniejsza od lęku, starzy ludzie mają już dystans do katastroficznych wizji.
„Odtwarzanie muzyki podczas zabiegów w znieczuleniu miejscowym może zredukować lęk pacjentów, a nawet przyspieszyć gojenie – twierdzą naukowcy, których wnioski ukazały się w piśmie ” Annals of the Royal College of Surgeons”.
Psycholodzy odkryli, że ludzie o słabej psychice przywiązują się do negatywnego patrzenia na: Siebie samego (jestem nic nie wart, niczego nie potrafię, jestem zerem)
Otaczający świat (świat jest wyłącznie torem przeszkód nie do pokonania)
Przyszłość (nic dobrego mnie nie spotka, nic nie osiągnę)
Terapia ma na celu pokazanie, że świat zewnętrzny nie jest jedynie odpowiedzialny za nasze emocje, że w ogromnym stopniu sami decydujemy o sposobie reakcji na wydarzenia. Zmiana tej reakcji wewnątrz siebie jest procesem, który możemy przejść lub odrzucić i wtedy świat zewnętrzny pozostanie dla nas dalej nieprzyjazny lub zacznie zmieniać się na lepsze.
Psycholog Albert Elis mówił o „tyranii trzech przymusów”:
Muszę być w porządku,
Wszyscy muszą traktować mnie uprzejmie, uczciwie i delikatnie, Życie musi być dla mnie łatwe.
Gdy pomyślimy logicznie uznamy, że nie ma żadnego powodu z jakiego te nasze oczekiwania miałyby być spełnione. Gdy zaakceptujemy, że wspaniale byłoby, aby tak się działo, ale zdarza się wcale nierzadko, że tak nie jest, to nie przyczyni się do powstania głębokiego doła czy depresji.
Alicja
Dentysta dzwoni do Kowalskiego:
-Bardzo mi przykro, ale zapłacił mi Pan fałszywymi pieniędzmi. – A Pan to może wstawił mi prawdziwe zęby?