Czy nasz umysł może nas uleczyć?
Ludzie idą do lekarza, gdy coś im dolega, a jeśli to nasze myśli chorują, nie ciało? Czy myśli mogą nas wyleczyć lub odwrotnie, zabić?
Dr John Brodersen, specjalista na Uniwersytecie Kopenhaskim mówi, że tak jest w rzeczywiści. Pytanie w jakiej mierze jest to możliwe. Lekarz od lat bada to zjawisko. Opisuje przypadek młodego człowieka z depresją (z 2007r), gdy podczas eksperymentalnego leczenia, któremu został poddany, pokłócił się ze swoją dziewczyną i połknął wszystkie tabletki, jakie miał w domu. Zgłosił się na pogotowie, jego stan był poważny, pokazywał niskie ciśnienie i wysokie tętno, wystąpiły problemy z oddychaniem. Nie zareagował na podane mu specyfiki, które powinny ustabilizować sytuację. Gdy skontaktowano się z jego lekarzem prowadzącym, okazało się, że pacjent był w grupie placebo otrzymującej wapń. Po kwadransie od tej informacji u młodego człowieka powróciły właściwe parametry życiowe. Dr Brodersen tłumaczy, że pacjent oczekiwał silnej, może nawet śmiertelnej reakcji po zjedzeniu kilkudziesięciu tabletek – i tak się stało. Jego myśl wpłynęła na reakcję ciała.
Pod kierunkiem profesor psychologii klinicznej na Uniwersytecie w Denver Cynthi Mcrae przeprowadzono w 2004r. badanie na dużą skalę, dotyczące pacjentów z chorobą Parkinsona. Wszyscy chorzy byli skłonni poddać się eksperymentalnej, dość inwazyjnej terapii polegającej na przewierceniu kości czaszki w czterech miejscach i zaaplikowaniu komórek embrionalnych, które mają wspomóc wydzielanie dopaminy.
Na tę terapię zdecydowała się Judy Hazlett (pacjentka z Toronto w Kanadzie), która zachorowała na Parkinsona w młodym wieku. Zabieg zadziałał rewelacyjnie. Kobieta, która miała problem z poruszaniem się i często robiła to na czworakach, nie tylko zaczęła normalnie żyć, ale nawet powróciła do jazdy na łyżwach, którą wcześniej uprawiała wyczynowo. O tym, że była w grupie, która owszem miała przewierconą kość czaszki, ale niczego nie wprowadzono do wewnątrz, dowiedziała się po 13 miesiącach od eksperymentu. Wtedy też spytano pacjentów o ich stan. Okazało się, że wyniki w grupie placebo i wyniki w grupie, gdzie wprowadzono komórki embrionalne nie różniły się zasadniczo. Było to pierwsze badanie trwające tak długo i na tak dużą skalę odnośnie działania placebo. Badacze byli pod wrażeniem, tego, co odkryli. Eksperyment pokazał istniejącą zależność między naszymi myślami, a naszym ciałem.
Judy Hazlett opowiadała, że pragnęła normalnie żyć, że to było jej marzenie i była skłonna zapłacić każdą cenę. Jaką cenę jesteś gotów zapłacić za swoje zdrowie?
Przekonanie Judy i innych pacjentów, że terapia zadziała było tak silne, że wystarczyła myśl, aby organizm podjął wysiłek pozbycia się choroby.
Deepak Chopra, amerykański lekarz i filozof indyjskiego pochodzenia powiedział, że choroba jest stanem świadomości.
Gdy Judy dowiedziała się, że była w grupie eksperymentalnej, objawy choroby powróciły. Gdy przeszła właściwy zabieg, znów poczuła się lepiej.
Masz dokładnie to, w co wierzysz !
Na poprawę stanu zdrowia, ma wiara pacjenta w to, co mówi lekarz, a nie faktyczne leczenie mówi Lene Vase, najwybitniejszy duński badacz efektu placebo z Uniwersytetu w Aarhus w Danii.
Badanie dotyczyło bólów pooperacyjnych. Pierwsza grupa otrzymała środki przeciwbólowe w kroplówce, ale pacjenci nie wiedzieli, kiedy je dostają, drugiej grupie środki przeciwbólowe podawał lekarz. Wyniki w grupie lekarskiej były zdecydowanie lepsze niż w pierwszej. Tak więc same słowa lekarza mogą przynieść ulgę.
Pytanie Lene Vase dotyczyło tego, czy słowa lekarza mogą zadziałać także w drugą stronę i przyczynić się do gorszego samopoczucia pacjenta. Sprawdzano to w kolejnym badaniu, gdy lekarz powiedział, że lek może przyczynić się do zwiększenia bólu, tak rzeczywiście było. Nie były to tylko odczucia, zmiany wykazały również zdjęcia, gdyż nasiliła się aktywność w części mózgu odpowiedzialnego za odczuwanie bólu.
Lene Vase mówi, że nastawienie pacjenta wpływa na rzeczywiste skutki leczenia.
Profesor Fabrizio Benedetti na uniwersytecie w Turynie jest jednym z najznamienitszych na świecie neurobiologów badających efekt placebo. Stwierdził, że to, co lekarz mówi powoduje określone zmiany w mózgu pacjenta, co daje się zobrazować na najnowszych urządzeniach medycznych. Benedetti analizując eksperyment z chorymi na Parkinsona przeprowadził kolejne doświadczenie, także na tej grupie chorych. Otrzymywali oni sól fizjologiczną, zamiast leku i okazało się, że następowała aktywizacja komórek nerwowych w mózgu. Profesor zauważył, że wystarczy, aby pacjentowi podać kostkę cukru, aby wzrosła produkcja dopaminy i mięśnie zaczęły działać normalnie.
Nasz umysł może sprawić, że chore komórki zaczną się zachowywać jak zdrowe.
Im większa nadzieja, tym silniejsze placebo. Biały fartuch działa lepiej niż żaden, cztery tabletki wapnia dziennie działają lepiej niż dwie, operacja działa lepiej niż zastrzyk, a operacja wykonana przez lekarza uznanego za wybitnego działa jeszcze lepiej. Operacje placebo wykonywano nie tylko przy chorobie Parkinsona, ale również przy chorobach serca czy stawów. Skuteczność była identyczna przy operacjach placebo i operacjach faktycznych.
Placebo ma jednak jeszcze brata bliźniaka, to nocebo. Występuje wtedy, gdy pacjent ma złe przeczucia. Pacjent z depresją, którego opis podałam wcześniej spodziewał się, że umrze. Tak działa właśnie efekt nocebo.
Lene Vase i prof. Benedetti połączyli siły i przeprowadzili razem kolejny eksperyment. Dotyczył migreny. Pacjentów podzielono na trzy grupy. Jednym powiedziano, że lek ma słabe działanie uboczne, drugim, że ma średnie działanie uboczne, a trzecim, że ma bardzo silne działanie uboczne. Okazało się, że działanie słabego leku, który podano wszystkim, w poszczególnych grupach było dokładnie takie, jak powiedziano pacjentom i jakiego oczekiwali.
Nasze myśli mogą sprawić, że zachorujemy!
Idąc dalej pytamy, czy myśli mogą nas zabić? Badania przeprowadziła prof. Ellen Idler na Uniwersytecie New Jersey. Okazało się, że ludzie, którzy oceniają swój stan zdrowia jako zły, umierają szybciej niż ci, którzy mówią, że cieszą się doskonałym zdrowiem. Badanie prof. Idler pokazało, że myślenie w ten sposób skutkuje bardziej niż nadwaga, alkohol, palenie razem wzięte i skraca nam życie o średnio 10 lat.
O związku myśli ze zdrowiem mówi także prof. Bruce Lipton, biolog komórki, który wykazał, że geny zmieniają się pod wpływem środowiska (tryb życia, wyżywienie, emocje itd.), i nie są nam dane raz na zawsze. To umysł rządzi naszymi genami, a nie odwrotnie.
Efekt placebo i nocebo jest możliwy, gdyż nasze myśli wpływają bezpośrednio na procesy chemiczne w organizmie.
Myśl, że coś pójdzie nie tak sprawia, że pojawia się hormon stresu, który przedostaje się do krwiobiegu, tym samym do komórek hamując ich aktywność, co zmienia ekspresję genów i osłabia układ odpornościowy. Hormony stresu powodują, że ciało zaczyna gromadzić energię, więc zatrzymuje rozwój, a układ immunologiczny przestaje działać.
Nasze myśli przejmują władzę nad biologią, zarówno te pozytywne jak i negatywne, bo to umysł rządzi biologią.
Kolejne badania dotyczące efektu placebo wykonał prof. Irving Kirsch na Uniwersytecie of Hull w Anglii. Wykazał, że grupa pacjentów leczona farmakologicznie oraz grupa bez leków, nie różniła się, jeżeli chodzi o efekty leczenia. Różnica była nieistotna z klinicznego punktu widzenia. Badał chorych przyjmujących antydepresanty (metaanaliza sześciu różnych specyfików). Przyznał, że sam jest zaskoczony wynikami badań. Gdy Kirsch porównał wyniki badań, również wcześniej niepublikowane obliczył, że placebo jest skuteczne w 82%! Działania uboczne tych leków są poważne, okazuje się więc, że pacjenci ponoszą istotne koszty zdrowotne.
W przedstawionych badaniach szuka się związku duszy i ciała i wpływu tego związku na przebieg leczenia. To pierwsze tego typu badania na świecie.
Badacze mówią, że głównym celem leczenia powinno być obudzenie w pacjencie nadziei. Jeden z czynników, który możemy kontrolować to stres.
Profesor medycyny Herbert Benson z najbardziej znanego medycznego uniwersytetu świata, czyli Harvard Medical School jako pierwszy na świecie, zajął się badaniami mieszczącymi się między nauką, a stanem naszego ducha. Badał związek dotyczący stresu i chorób. Twierdzi, że nawet do 90% wizyt u lekarza może być spowodowane działaniem stresu.
Benson od 40 lat studiuje medytację i widzi jak zmienia ciało na poziomie fizjologicznym. Jego zespół pierwszy na świecie badał jak medytacja wpływa na aktywność genów i udowodnił, że nasz umysł kontroluje aktywność RNA i DNA.
Dwóch naukowców Peter Vestergaard i Andreas Roepstorff postanowiło połączyć metafizykę z nauką i okazało się, że medytacja zmienia nasz mózg. Inna jest zawartość substancji szarej w pniu mózgu oraz z przodu, to świadczy o skupieniu. Natomiast pień mózgu zawiaduje sercem, oddechem, zdolnością zwalczania chorób.
Myślę, że dałam Ci nadzieję, a jeżeli chcesz ją poczuć mocniej obejrzyj film:
http://www.youtube.com/watch?v=T7IooIN1M1o
Alicja