„Życie jest łatwe, kiedy masz zamknięte oczy i nie rozumiesz niczego, co widzisz…”

John Lennon

Stań się kimś, kogo możesz lubić. W końcu będziesz musiał żyć z sobą do śmierci.

Z racji zawodu, zainteresowań i czasem własnych problemów szukam ciągle nowych rozwiązań. Ostatnio polecono mi mikrokinezyterapię.

Zainteresowała mnie, gdyż jak zgłębiłam temat, zadawnione, stare, ale również świeże emocje, można zniwelować także dzięki tej metodzie.

Zacznijmy od tego, że wszelkie traumy odkładają się w ciele. Pisałam już o tym wcześniej wspominając o metodzie focusingu, której czasem używam w pracy z pacjentami. Trudne doświadczenie życiowe, z którym sobie nie radzimy, bo przekracza nasz próg odporności i umiejętności likwidacji skutków, zostaje „zapisane” w ciele. Może to być dowolny organ. I tam sobie tkwi, nieraz wiele lat.

W pewnym momencie pojawia się „wyzwalacz”: gorsza kondycja, kolejna trauma, nagromadzenie wielu kłopotów. Dochodzi do osłabienia układu immunologicznego i wtedy pojawia się symptom choroby. Symptom niekoniecznie ma związek z organem, który zachorował, ale od strony emocjonalnej bardzo łączy się z tym problemem.

W skład układu odpornościowego wchodzi wiele organów limfatycznych, m.in. śledziona, grasica, węzły chłonne, ale to w błonach śluzowych jelit znajduje się większość komórek układu odpornościowego.

Od lat mam słabszą prawą nogę. Zawsze łączyłam to z kręgosłupem od strony emocjonalnej (od fizjologicznej także, bo najpierw chorowałam na kręgosłup, noga była tylko przedłużeniem). Podczas zabiegu mikrokinezyterapii p. Gabriela Berdychowska „wyczuła rękoma” zablokowaną dwunastnicę. Dwunastnica odpowiada za trawienie. Gdy nie mogłam „strawić” swojego życia, które wtedy było naznaczone cierpieniem, dwunastnica zareagowała napięciem, kręgosłup był dalszym ciągiem (kręgosłup to podstawa życiowa, bezpieczeństwo), a noga to już efekt wszystkiego razem.

Gdy dwunastnica została delikatnie wymasowana i pozbawiona stresu tkwiącego od lat – zaczęłam lepiej chodzić. Rezultat był natychmiastowy po godzinie terapii. Dziś drugi dzień po zabiegu jest jeszcze lepiej.

To, co robię focusingiem – jest pracą na poziomie umysłu. Pacjent prowadzony przez mnie, sam odnajduje miejsce w ciele, które zostało zablokowane. Ja kieruję go w sposób, który pozwala na oczyszczenie. Tutaj terapeutka sama odnajduje to miejsce palcami i usuwa przyczynę.

Jak zwykle najlepsze rezultaty daje połączenie paru metod. Czasem nie wystarczy jedna, dwie wizyty, nieraz trzeba wspomóc jedno działanie. Zdarza się jednak załatwienie problemu na jednej lub paru wizytach – wyłącznie tą metodą.

Polecam Wam to, co wypróbowałam na sobie. Szybko, bezboleśnie, skutecznie. W Polsce tylko kilka osób ma certyfikat tej metody, którą wprowadzili Francuzi stosunkowo niedawno. Mogą go uzyskać fizjoterapeuci lub lekarze. Dla zainteresowanych: www.mikrokinezyterapia.com.pl

Alicja

Back to top