„Życie jest łatwe, kiedy masz zamknięte oczy i nie rozumiesz niczego, co widzisz…”

John Lennon

„Człowiek bardzo się uskarża przy każdym bólu, a tak rzadko się cieszy, gdy go nie czuje.”
Georg Christoph Lichtenberg (1742 – 1799)
Przez wiele lat zdrowiem był stan bez choroby. W 1984 r. WHO opublikowało nową rozwiniętą definicję zdrowia:

„Zdrowie jest to obszar, w którym jednostka lub grupa jest zdolna z jednej strony spełniać swoje aspiracje i zaspokajać potrzeby a z drugiej zmieniać otoczenie lub radzić sobie z otaczającym środowiskiem. Zdrowie jest postrzegane jako jeden z zasobów, którym dysponujemy w życiu codziennym, koncepcja zdrowia podkreśla zarówno społeczne, jak i osobnicze zasoby oraz fizyczne możliwości.”

Nowa definicja przystaje do obecnej rzeczywistości. To nie tylko stan bez choroby, ale stan wewnętrznej harmonii, stosunków międzyludzkich, partnerstwo, dobre samopoczucie we wszystkich sferach życia.

Ktoś kto czuje się samotny i opuszczony, chociaż nie uskarża się na żadne dolegliwości, ktoś, kto łatwo wpada w dołki (miewa depresję lub częste zaburzenia nastroju), lub ktoś, kto doszukuje się wszędzie zła – w/g tej definicji nie może być uznany za zdrowego. Wchodzimy tu w sferę jakości życia. Można być zdrowym fizycznie, ale gdy na wielu poziomach jest nam źle, to jakość naszego życia jest pod psem (nie obrażając psa Burka).

Codziennie zmagamy się z problemami – dla innych, traumami dla drugich. Pamiętamy, że to nie czynnik sam w sobie jest obciążający. To sposób w jaki go interpretujemy. Nawet grypa dla jednego będzie powodem do rozpaczy: „ja nie mogę chorować, bo mnie zwolnią” dla drugiego powodem do zadowolenia ”wreszcie sobie odpocznę, poczytam i poleżę”.

Ale są sytuacje w życiu, kiedy spotyka nas naprawdę trudne doświadczenie. Wtedy obciążenie dla organizmu jest bardzo duże, skutki psychiczne mogą również okazać się niesłychanie wysokie.

Społeczeństwo silniejsze niż biologia

Czynniki społeczne w większym stopniu niż genetyczne są przyczyną dużych różnic w stanie zdrowia i długości życia pomiędzy różnymi regionami – wynika z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

Ostatnio wiele mówi się o dzieciach maltretowanych czy wykorzystywanych. Czy wiecie jak sobie radzi mały człowiek, gdy dzieje mu się ogromna krzywda i nie potrafi się bronić, bo doznaje tej krzywdy od najbliższych, ojca lub matki?

Mała Kasia „odcina się” psychicznie od Kasi, która jest krzywdzona. Stwarza sobie drugą osobowość np. Zosię. To Zosia cierpi. To dlatego dzieci czasem nie pamiętają o tym co się zdarzyło i znów idą do tego samego pokoju z tym samym wujkiem bez skojarzeń, co się tam będzie działo. Im dłużej trwa (w czasie) ta sytuacja, im bliższa jest osoba, która dziecko krzywdzi, tym szkody psychiczne są większe. Dziecko może sobie stworzyć świat kilku osobowości. Jest to dla niego jedyny możliwy sposób ochrony, inaczej nie potrafi, a instynkt przetrwania podpowiada mu właśnie to. Na ogół po takich doświadczeniach potrzebna jest pomoc psychoterapeuty, bo możliwe są trwałe zaburzenia osobowości.

Bicie dzieci wpływa na ich IQ

Ślady po mocnych klapsach widać nie tylko na ciele, ale i w głowie. Iloraz inteligencji kilkuletniego dziecka, które jest regularnie bite, topnieje w ciągu czterech lat średnio o pięć punktów – donosi „New Scientist”.

Zejdźmy jednak do trudnych doświadczeń ludzi dorosłych, które nie muszą być traumatyczne (oprócz śmierci, która jest traumą).

Poniżej tabela stresorów, gdzie podana jest liczba punktów określająca obciążenie przy określonym zdarzeniu.

Śmierć współmałżonka 100
Rozwód 73
Ślub 50
Utrata pracy 47
Pogodzenie się ze współmałżonkiem 45 Reorganizacja przedsiębiorstwa 39 Zmiana pracy 36

Zmiana godzin lub warunków pracy 20 Urlop 13
Święta 12

Zauważmy, że stres powodują także rzeczy dla nas przyjemne jak np. urlop.

Pamiętajmy jednak, że niezależnie od przyjemności jakie niosą, wszystkie zdarzenia są zmianami, a zmiany wymagają readaptacji i dlatego stanowią źródło stresu.

A teraz najciekawsze:

Z badań Thomasa Holmesa i Richarda Rahe`a wynika interesująca zależność statystyczna pomiędzy stresorami, a prawdopodobieństwem zapadnięcia na poważną chorobę somatyczną:

150 – 199 jednostek stresu = 37% szansa choroby w ciągu kolejnych 2 lat 200 – 299 jednostek stresu = 51% szansa choroby w ciągu kolejnych 2 lat ponad 300 jednostek stresu = 79% szansa choroby w ciągu kolejnych 2 lat

Jak przeniesiemy to na życie to daje łatwy rachunek. W ciągu 2 lat nastąpiła śmierć współmałżonka, po roku córka wyszła za mąż, straciliśmy pracę (już mamy 197 pkt.), rozchorowała się matka, że nie dodamy mnóstwa drobnych stresów. Potocznie mówimy „na pochyłe drzewo i kozy skaczą” więc wtedy przydarza się choroba nowotworowa. Z powietrza. Oczywiście mamy do tego cały szereg czynników medycznych, których tu nie będziemy zgłębiać.

Badania wśród studentów pokazały, że najwięcej zachorowań notuje się podczas sesji. Ok., powie ktoś, zimą jest więcej infekcji, ale co z sesją letnią, gdzie jest podobny poziom zachorowań? Tryb życia studenta podczas sesji jest inny niż zwykle. Przeciążenie nauką, nieprzespane noce ale kilka egzaminów i strachy, lęki, dygoty pod drzwiami egzaminatora. To silny stres powoduje zmniejszenie odporności i podatność na choroby, nawet na zwykła grypę.

WHO: Choroby serca, zakaźne i rak – najgroźniejsze

Choroby serca, zakaźne i rak pozostają trzema największymi zabójcami – informuje Światowa Organizacja Zdrowia.

Likwidujmy więc stres, nauczmy się rozpoznawać własne emocje. Poznajmy przekonania. Stres jest dobry, gdy mamy nad nim kontrolę, stres jest zły gdy to on nas kontroluje.

Pozdrawiam Alicja

Back to top